piątek, 16 grudnia 2011

Zmarł Christopher Hitchens

Zmarł Christopher Hitchens. Nie ma powodu mówić o zaskoczeniu, bo stało się to, co było wiadome od ponad roku, że jest kwestią czasu. Głos Hitchensa zniknął ale pozostały jego książki, artykuły, wywiady, debaty w których wyłożona była nie tylko rzeczowo uargumentowana treść ale także zdecydowana i nieustuginająca się przed purpurowym majestatem forma. To był głos, dosłownie i głębiej rozumiejąc, bardzo potrzebny, moim zdaniem, w publicznej dyskusji pomiędzy wszelkimi nurtami religijnymi i ideologicznymi. I nie udało im się go zakrzyczeć, aż do końca, ani przestraszyć "piekiełkiem". Za to teraz, gdy Hitch został wypisany, troche na własne życzenie, z tego klubu dyskusyjnego, na łowy ruszają wszelkiej maści hieny cmentarne, które przymiarki do chóralnego skowytu zaczynały od pierwszych wieści na temat choroby Hitchensa.
Nie ma co płakać, ani robić z niego męczennika. Wniosł dużo, nie tyle do myślenia, co do sposobu myślenia o kwestiach, które wyklute ze starożytnych książek pisanych przez prymitywnych pastuchów zacementowane sa strachem, brakiem pewności siebie i bezrefleksyjnością perpektywy ograniczonej do skali czasu pojedynczego ludzkiego życia.
Poniżej umieszczam jeden z ostatnich wywiadów przeprowadzonych z Christopherem, który rozwieje na pewno nadzieje wielu religijnych szalbierzy, chcących wyzyskać tę okazję dla swojej prywaty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz