piątek, 16 grudnia 2011

Zmarł Christopher Hitchens

Zmarł Christopher Hitchens. Nie ma powodu mówić o zaskoczeniu, bo stało się to, co było wiadome od ponad roku, że jest kwestią czasu. Głos Hitchensa zniknął ale pozostały jego książki, artykuły, wywiady, debaty w których wyłożona była nie tylko rzeczowo uargumentowana treść ale także zdecydowana i nieustuginająca się przed purpurowym majestatem forma. To był głos, dosłownie i głębiej rozumiejąc, bardzo potrzebny, moim zdaniem, w publicznej dyskusji pomiędzy wszelkimi nurtami religijnymi i ideologicznymi. I nie udało im się go zakrzyczeć, aż do końca, ani przestraszyć "piekiełkiem". Za to teraz, gdy Hitch został wypisany, troche na własne życzenie, z tego klubu dyskusyjnego, na łowy ruszają wszelkiej maści hieny cmentarne, które przymiarki do chóralnego skowytu zaczynały od pierwszych wieści na temat choroby Hitchensa.
Nie ma co płakać, ani robić z niego męczennika. Wniosł dużo, nie tyle do myślenia, co do sposobu myślenia o kwestiach, które wyklute ze starożytnych książek pisanych przez prymitywnych pastuchów zacementowane sa strachem, brakiem pewności siebie i bezrefleksyjnością perpektywy ograniczonej do skali czasu pojedynczego ludzkiego życia.
Poniżej umieszczam jeden z ostatnich wywiadów przeprowadzonych z Christopherem, który rozwieje na pewno nadzieje wielu religijnych szalbierzy, chcących wyzyskać tę okazję dla swojej prywaty.

piątek, 9 grudnia 2011

Fronda "racjonalny - dowód na istnienie Bożej Opatrzności w świecie"

Oj, Fronda się pieni ostatnio ładniej niż mydełko FA, w zasadzie w rytm takiego samego przaśnego humoru, tak, że nie pozwalają mi nawet zapomnieć hasła do bloga, więc skoro tak, to napiszę sobie znowu zgryźliwy komentarzyk.
Czego to ja się dowiedziałem ostatnio z artykułu "Kolejne uzdrowienia w Lourdes"? W 1965 roku zakonnicę przestały uporczywie boleć plecy, a w 1989 roku zniknęło nadciśnienie tętnicze kobiecie nim dręczonej, która odwiedziła to miejsce wielu uzdrowień. Wszystko to stwierdziła nieznana bliżej "Międzynarodowa komisja lekarzy w Lourdes" ale widocznie jest to taki autorytet jak RPP, że nie trzeba za każdym razem przedstawiać członków.
W artykule poznajemy też bardzo rygorystyczne procedury jakim poddawane są wszelkie przypadki cudów, oraz inne ciekawostki związane z samym zainicjowaniem zainteresowaniem tą miejscowością, a na koniec tekst zostaje skonkludowany paroma genialnymi frazami, czyli tym co lubię u nich najbardziej ;)

Poznajmy więc dzisiejsze perełki jednego z tuzów Frondy podpisującego się ksywką philio
Kolejny - racjonalny - dowód na istnienie Bożej Opatrzności w świecie, czyli innymi słowy Bóg istnieje.

Jaki komentarz? Nie dość, że ten dowód jest racjonalny, to jeszcze: kolejny! Ale dlaczego kolejny, skoro tych cudów już przecież jest niezliczona liczba? A ten wydaje się ani ostatni, bo przecież pielgrzymowaniem do Lourdes zainteresowanie nie spadło od 1989 roku, nadal odwiedzają tamtejsze sanktuarium rocznie tysiące lub nawet ich setki (nie pamiętam ostatnich danych) osób.
Racjonalność cudu jest niepodważalna niepodważalnością autorytetu "Międzynarodowej komisji lekarzy w Lourdes". Lekarze przyznali w końcu, że z medycznego punktu widzenia te przypadki są niewytłumaczalne. Pan philio nie zastanawia się jednak nad samym faktem niewytłumaczalności zjawisk, które, jeśli podejść do rzeczy RACJONALNIE, nie świadczą w najmniejszym stopniu o ich nadprzyrodzoności. Ograniczając się do obszaru medycznego - lekarze nie potrafią wyjaśnić każdego przypadku chorobowego na świecie. Można przyjąć, że nawet jeśli poprawność diagnozy medycznej wynosi 99.9% to pozostaje pole dla pojedynczych przypadków (a w Lourdes mamy doczynienia z olbrzymią masą oczekujących wyzdrowienia), których przebieg będzie odbywał się odmiennie od przewidywanej konsekwencji. Tu działa statystyka.
Fanatyzm religijny uwielbia kąpiele w godgapsach ("God of the gaps"). Potem oczywiście wylewa krokodyle łzy, jak ktoś wypomni "nieracjonalność" i mylność takiego podejścia do sprawy z punktu widzenia twardej logiki, ale wiadomo że tekst działa na owieczki. Na owieczki i osoby o słabszej konstrukcji psychicznej, które specjalnie nie zagłębiają się w zjawiska - biorą z informacji to co zostaje przedstawione, a nie to jest ukryte, dokładnie w ten sam sposób w jaki iluzjoniści dokonują trików karcianych, czy ze znikającą husteczką. To sztuka szlifowana tysiące lat, więc efekty mają niezłe. Niestety.

Kolejne zdanie pana philo wali już wnioskami prosto w mordę
Ludzka odpowiedź na doświadczenie cudownego uzdrowienia może być tylko jedna: zaufanie i wiara.
Nieufność, pytania i podejrzliwość musi być stłumiona wobez przedstawionych faktów. Nawet jeśli te fakty faktami nie są, tylko są faktami nazywane, to ma być już tylko "aplauz i tylko aplauz". A jak nie będzie aplauzu to na pewno nie dajesz ludzkiej odpowiedzi.

W następnym zdaniu dowiadujemy się jeszcze ciekawszych rzeczy: racjonalność nie jest racjonalna. To nie krytycy są racjonalni, oni są przecież krytykantami.
Wszelka krytyka cudów, które zostały racjonalnie za takie uznane świadczy o zwykłej ignorancji i o braku racjonalnego myślenia.
Perła.

Dla ateisty styczność z cudem jest możliwością zrozumienia, że jego ideologia i światopogląd jest mylny.
Ufff... na szczęście ja ateistą jakoś specjalnie nie jestem, ale widzicie wy, ateiści - dzięki "Międzynarodowej komisji lekarzy w Lourdes" macie możliwość wyjścia z błędu.

Dlatego cuda jakie doświadcza współczesny świat są po to, by wzmocnić wiarę i stać się przyczyną racjonalnego oczyszczenia z ideologii nie pasujących do rzeczywistości (a których niestety jest wiele).

Lecz próżno czekać cudownego odbudowania wałów przeciwpowodziowych, cudownego załatania dziury na drodze, czy np.: cudownego rozgięcia blach zmiażdżonego przez tira autka z rodziną i ocalenia niewinnych dzieciątek. Chyba, że przyjadą do Lourdes.


Ludzie lubią sztuczki magiczne. Są one pociągające jak każda tajemnica. I niech sobie lubią, co mi tam przeszkadza. Przeszkadza mi tylko jedno - jak ktoś próbuje tę chłopską pseudologikę, która odwraca znaczenia słów, nazywać racjonalnością. Tak samo jakby mnie denerwowało, gdyby ekspedientka w sklepie na może życzenie podania ogórków zaczęła mi podawać jabłka. Ale oddziały światowego ministerstwa prawdy pracują w pocie czoła produkując nowe znaczenia słów. Okej, ja daje i będę dawał odpór takiemu stawaniu sprawy. Dla mnie to jest problem psychiatryczny, psychologiczny, a nie semantyczny, czy logiczny.

środa, 7 grudnia 2011

Ateizm jest glupotą według Kościoła Katolickiego

Wiecie jak to jest z Kościołem Katolickim. Generalnie dużo mówienia o ekumenizmie i szacunku dla innych poglądów. Ale jak to zwykle bywa w Kościele, fasada to jedno, a zawartość to zupełnie inna bajka. Ogólnie innowiercy w kościele mają status taki, że w dyskusji wprost "szanujemy Ciebie", ale za plecami, w kazaniach "spalisz się w piekle" itd. Kościół Katolicki jest na tyle pojemny, że pomieści zarówno gwardię "głaskaczy" i "miłogębków" oraz "buldogów" od nokautowania odszczepieńców i ateistów, najczęściej za ich plecami, tam gdzie ich nie ma i można ich bezkarnie biczować. Wiecie, "owieczki" muszą się czegoś bać, aby pasterz był im do czegokolwiek potrzebny. Bez wilka nie ma jedności, więc się go wymyśla. Ale idźmy dalej.

I tak, lubię kiedy ta druga, nieco skrywana, buźka KK wypływa na wierzch, bo to daje bardziej obiektywny obraz organizacji, która najczęściej posługuje się myśleniem "co złego to nie my". Poczytując czasem w sieci magazyn poświęcony humorystyce politycznej "Fronda", stwierdzam co i rusz, że zamierzenia swoje (poprawianie humoru) spełnia on całkiem nieźle. Dowiedzmy się co niedawno ks. dr hab. Tomasz Stępień wyznał portalowi Fronda.pl:
Choć nie wszyscy przyjmują dowody na istnienie Boga, to jednak takie dowody istnieją, natomiast nie ma i nie będzie dowodów na nieistnienie Boga. Dlatego żaden człowiek rozsądny nie będzie ateistą, trzeba się bowiem nieźle napracować, aby nim zostać, i jeszcze więcej potrzeba wysiłku, aby w ateizmie wytrwać.

Czyż to nie miłe? To zdanie się fajnie rozbiera na czynniki, bo rozbiera się ono samo, a w zasadzie to nawet się samo rozkłada. Ksiądz doktor nie omieszkał w tezie o odrzucaniu dowodów na istnienie Boga, zapewnić swoich i tak już pewnych rozmówców, że dowody istnieją :). Niedawno Fronda publikowała niezbite dowody ze śledztwa o odrośnięciu nogi pewnemu panu w XVI wieku. Dowodami były zeznania świadków pod przysięgą. Nowszych nie było. Ogólnie to tej klasy dowody są, ale jak ksiądz doktor habilitowany Tomasz Stępień, są - nie da się zaprzeczyć ;).

Ja mógłbym tu urządzić połajankę na resztę tekstu księdza doktora ale byłoby to puste dzwonienie. Sam fakt chyba naszkicowałem: nie bądź taki pewny, że przygilijnym stole, czy na urodzinach katolika będziesz miłym gościem. Jako ateista, a nawet jako ateista, jesteś grzesznikiem oraz głupkiem, a najlepsze co możecie uczynić w kwestii porozumienia ze swoimi bliskimi, jako ateiści oczywiście, to zamknąć się i nie rozdrapywać niewygodnych i nieprzyjemnych tematów. No bo przecież "Po co zatem nasi królowie składali przysięgi koronacyjne", pyta się Marek Jurek w innym miejscu tego sympatycznego portalu. Nie z interesu politycznego lub jakiegokolwiek innego przymusu przecież. Królowie składali przysięgi bo przedstawiono im niezbite dowody, które wraz ze swoimi nadwornymi naukowcami oraz doradcami przeanalizowali i stąd ich poczynania. Oczywiście ;>